Przyjacielu...chodż ze mną
Śmiertelnego napić się napoju
Zamocz usta
Zwilż dawką alkoholu
Nie zastanawiaj się
Jak polepszyć świat
Złudzenia pozostaw za sobą
Nie bij się z myślami
Wypuść je jak ptaki na wolność
Czy warto myśleć...?
Skoro wszyscy dokoła
Już dawno przestali
Pozostań bezwładny i pusty
Jak wydrążone
Przez korniki drzewo
Które zakończyło życie
Pod siekierą drwala
Nie wij się jak glizda
Zachowaj spokój
Ból przezwyciężymy razem
Poraz któryś napełniam kieliszek
Boję się pustego dna
Nawet nie wiem kiedy odeszłeś
Być może nie było cię wcale
Odpycham przykre wspomnienia
Krążące jak sępy nad padliną
Bezwładne ciało czucia już nie ma
Samotność dopija resztkę alkoholu
malinka760
registro:
Kiedy się rodziłam płakałam,a ludzie sie śmiali.Kiedy umierałam smiałam się,a oni płakali:))